piątek, 22 maja 2015

Rozdział 8

Kiedy się ocknęłam nie wiedziałam gdzie jestem. Byłam zdezorientowana. Tylko urywkami coś mi się przypominało.
Usiadłam na zimnej ziemi, a rękami się objęłam i pocierałam by się trochę rozgrzać.
- Wczoraj dałam się ponieść emocją. - Odparłam z nie smakiem gdy w końcu wszystko sobie przypomniałam.
Niby Shion nazwał mnie potworem ale czy to nie jest prawda? Raczej jest. W końcu nie bez powodu rodzice przypominają mi bym nie pokazywała swojej prawdziwej natury.
Spojrzałam na siebie i ciągle byłam w swojej prawdziwej postaci.
Wstałam powoli i wyszłam z jaskini. Na zewnątrz było strasznie jasno. Padał śnieg.
Jeden z płatków opadł mi na nos, a inne na uszy. Poruszyłam nimi i spadły.
Nie myśląc dłużej ruszyłam przed siebie biegiem i skoczyłam w dół góry. Czułam wiatr we włosach i czułam też wolność. Czułam się wspaniale nie musząc ukrywać siebie.
Będąc blisko ziemi okręciłam się nogami do dołu. Używając czakry zrobiłam powłokę pod stopami i wylądowałam miękko na ziemi.
- Taka wolność mi się podoba. - Wyszczerzyłam zęby w uśmiech.
Ruszyłam wolnym krokiem do wioski. Podróż zajmie mi dwa dni bez postoju więc mogę przemyśleć to i owo.
Wolność jest fajna i zabawna ale nie mogę tego tak zrobić rodzica. Muszę ich zapewnić, że nic mi nie jest. Nie chce by się o mnie martwili ale póki co mam inny plan, który mam nadzieje, że zadziała. 

Kiedy Hinata mi powiedziała, że Nejra nie wróciła do domu nie mogłem zasnąć. Przeszukałem wioskę i okolice jednak nic to nie dało. Nie było jej w pobliżu. Nawet Kurama nie był wstanie jej wyczuć. Co oznaczało, że jest bardzo daleko. 
Nie wysyłałem nikogo bo wiedziałem, że nic jej nie jest ale i tak nie mogłem zasnąć już od trzech dni. Siedziałem przed główną bramą wioski i czekałem na jej powrót. Jako Hokage nie mogłem na długo opuszczać wioski. 
Pytali się mnie czy mają jej poszukać ale odmawiałem. Wolałem sam ją poszukać niż żeby ktoś to robił. Hinata przynosiła mi jedzenie i picie ale nie miałem apetytu. Ważne dokumenty do podpisania przynosił mi Shikamaru. Nie próbował mnie nawet pocieszać, a tym bardziej do pracy zmusić bo wiedział, że nic to nie da.
Słyszałem, że ktoś do mnie podchodzi więc się odwróciłem i zobaczyłem Shiona.
- Coś się stało? - Zapytałem i uśmiechnąłem lekko.
- Ja chciałem przeprosić za to co powiedziałem. Ja.... - Zabrakło mu słów, a ja wstałem.
Podszedłem do niego i chwyciłem za bluzę. 
- Nie mnie powinieneś przepraszać. - Wycedziłem i puściłem go. - Dlaczego? - Zapytałem po chwili ciszy. 
- Dałem się ponieść emocją. Ja nie wiem czemu tak powiedziałem. Wiem, że nie powinienem ale... sam nie wiem. - Zabrakło mu słów.
Poczułem nagle coś miękkiego na twarzy  więc dotknąłem tego by strzepać to ale nie chciało. Zły chwyciłem to i zobaczyłem czarny ogon. Odwróciłem się szybko. 
Stała przed bramą w swojej prawdziwej formie. Osiem dumnie uniesionych ogonów, sterczące uszy, wyraźne wąsiki na policzkach i mrożące w krew żyłach czerwone oczy z pionowymi źrenicami.
Cieszyłem się, że wróciła i jest cała i zdrowa ale z drugiej strony byłą w prawdziwej formie, a każdy kto ją zobaczy się przestraszy. 
- Hokage. - Zaczęła, a już wiedziałem, że to nie będzie dobra wiadomość. - Nie mam zamiaru się już więcej ukrywać. 
- Nie możesz. Ludzie...
- Nie skończyłam. - Wcięła się ostro. - Jeśli ci to nie pasuje odejdę stąd by nie sprawiać kłopotów. Ja już nie mam siły by dalej to ciągnąć. Tato ja coraz częściej tracę świadomość. Jak tak dalej pójdzie będę tylko zagrożeniem dla wioski i będziesz musiał mnie zlikwidować. Nie rozumiesz?! Jesteś w końcu Hokage! Powinieneś to rozumieć najlepiej ze wszystkich! - Krzyczała i się odsuwała ode mnie. 
- Nejra. - Odezwałem się łagodnie.
- Nie! - Wrzasnęła i uciekła czym prędzej. 
- Nejra! - Ruszyłem za nią i przez chwile dobrze mi szło jednak szybko mi zwiała.
Gdy tak ją szukałem myślałem nad jej życiem. Wiedziałem, że jest jej ciężko. Musiałą się ukrywać przez co nie miała przyjaciół. A gdy próbowała się z kimś zaprzyjaźnić było ciężko, bo ludzie uznawali ją za jakaś przybłędę do póki nie oznajmiłem, że to moja córka. Wtedy każdy próbował się z nią zaprzyjaźnić ale Nejra nie chciała takiej przyjaźni. Tylko jedna osoba była wyjątkiem, a był to chłopaka z Piasku. 
Naruto! - Odezwał się Kurama. -  Wyczuwam ją na kamiennych głowach Hokage. 
- Dziękuje, Kurama. - Ruszyłem tam czym prędzej. 
Stała na głowię Czwartego Hokage. Podszedłem do niej.
- Wstydzisz się mnie?  
Nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Zaskoczyła mnie tym pytaniem. 
- Nie. - Odparłem. - Po prostu nie chciałem byś cierpiała tak samo jak ja. - Spojrzała na mnie pytająco. - Widzisz kiedyś bycie Jinchuriki budziło strach w ludziach, a nam było ciężko. Sami, bez przyjaciół czy zrozumienia. Nie byliśmy nimi z własnej woli ale oni tego nie rozumieli. Brzydzili się nas, gardzili, nawet chcieli zabić nas, a my przeklinaliśmy za to Bijuu. Nienawidziliśmy ich,a one nas, że muszą tkwić w nas. Nie którzy Jinchuriki zabijali nie winnych ludzi, inni chcieli zdobyć przyjaciół, a jeszcze inni po prostu się oddalili od ludzi i mieli gdzieś świat zewnętrzny. Jednak pewnego dnia to się zmieniło. Ludzie zaczęli akceptować Jinchuriki, a później Bijuu i Jinchuriki stali się przyjaciółmi.
- Stało się to na Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi. - Mruknęła. - Jakim byłeś Jinchurikim? 
- Ja byłem tym, który chciał za wszelką cenę zdobyć przyjaciół. Jednak to była długa i męcząca droga. 
- Rozumiem ale dlaczego mi to mówisz? Nie jestem przecież Jinchuriki. 
- To prawda. Jesteś wyjątkowa ale ludzie mogą tego nie zrozumieć. Dlatego....
- Nie mam już na to siły. Im bardziej się skupiam by chować swoją prawdziwą postać tym częściej tracę świadomość. Na misjach często jest tak, że Mistrz Lee musi mnie pilnować bo mogę kogoś zabić. To jest męczące. Zamiast się skupić na misji, skupiam się na sobie. Przeze mnie nie którzy są zagrożeni i mogą zginąć. Nie chce by przeze mnie ktoś zginął. 
Usiadła i patrzała na horyzont. Dosiadłem się do niej i objąłem.
- Przepraszam. 
Tylko to byłem w stanie teraz jej powiedzieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz