czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 6

Po namyśle żałuję swoich myśli. Teraz sobie przypomniałam dlaczego nie chciałam nigdzie wychodzić z bratem.
- Haaaa.... Patrz! Jaki fajny! - Krzyknął pokazując maskę lisa na targu.
Przewróciłam oczami i gestem pokazałam sprzedawcy by dał mi maskę. Podał Boruto, a ten z zachwytem ja wziął i założył.
- Proszę. - Wręczyłam pieniądze sprzedawcy. - Dziękuję i życzę miłego dnia.
- Wy też się dobrze bawcie i uważajcie na siebie!
Krzyknął za nami, a ja mu odpychałam ręką.
Mój kochany braciszek zawsze zachowuje się jak dziecko. Wszystkim się ekscytuje i zawsze się uśmiecham. Nic go nie przygnębia. Cieszy się z byle czego, nawę jak dostanie coś co mu się nie podoba nie okazuje tego tylko się uśmiecha jak idiota. Mówi głupie teksty, cały czas wpakowuję się w kłopoty..
Z jeden strony zazdroszczę mu takiej beztroski do wszystkiego.
Ja zawsze musiałam być czujna i opanowana. Już zapomniałam jak to jest bawić się bez obawy, bez powstrzymywanie się.
Nigdy nie miałam przyjaciela. Trzymałam się na dystans by nie zrobić komuś krzywdę. Nawet teraz gdy miałam drużynę....
- Pójdziemy na szczyt? - Wyrwał mnie z melancholii Boruto.
- Co?..... A tak, chodźmy.
Ucieszył się i chwycił mnie za nadgarstek. Szybko pociągnął mnie w stronę kamiennych rzeźb Kage.
To było nasze ulubione miejsce w dzieciństwie, a konkretniej lubiliśmy siedzieć na głowie Czwartego Hokage. To był nasz Dziadek.
Usiedliśmy właśnie na jej głowie i patrzeliśmy w słońce. Zbliżał się coraz bliżej ku horyzontowi.
To była dla mnie miła odmiana. Miło spędziłam dziś czas z bratem. Było... Inaczej niż zwykle.
- Bycie Hokage jest u nas tradycją, co? - Odezwał się cicho.
Spojrzałam na niego. Był smutny, a wzrok miał pusty.
- O dziwo zawsze to jest mężczyzną. - Objął rękami nogi i oparł brodę o kolana. - Nie chce być Hokage ale nie chce też zawieść taty. Mam wrażenie, że właśnie tego ode mnie oczekuje... Przytłacza mnie ta myśl. Nie jestem tak silny jak tata czy nawet mądry jak Mistrz Shikamaru czy Mistrz Sakura. Ja nie chce nim być.... Ja...
- Ja zostanę Hokage. - Odezwałam się twardo i wstałam. - Postanowiłam to już dawno temu, że, nim zostanę. - Spojrzałam na niego. - Nie czuj się zobowiązany tym. Ja ściągnę z ciebie ten ciężar więc się nie martw o to.
Wyciągnęłam w jego stronę rękę i uśmiechnęłam się łagodnie. Chwycił moją rękę, a po chwili wstał.
- Cieszę się, że mam taką Siostrę ale nie myśl sobie, że ciebie zostawię samą. Pomogę ci.
- Na to liczę.
Oglądaliśmy jeszcze zachód słońca. Jak ogniste niebo zmieniało swą barwę na szary, aż w końcu na granat, a potem na czerń i tylko gwiazdy i księżyc rozświetlały niebo.

Noc była chłodna ale to nie przeszkadzało dwóm mężczyzną. Jeden siedział na ziemi opierając rękę na prawym kolanie, a wiatry mierzwił mu blond włosy. Drugi zaś stał z obojętną miną i patrzał na wioskę swoimi jak węgiel oczami. 
Nie odzywali się do siebie, nawet nie czuli teraz takiej potrzeby. Blond włosy mężczyzna rozmyślał o tym co mówili jego dzieci. 
Podsłuchiwał ich. Nie miał zamiaru tego robić ale jak usłyszał o byciu Hokage coś go podkusiło ku temu. Nie spodziewał się, że jego własny syn tak myślał o tym wszystkim, a tym bardziej nie podejrzewał, że jego córka chce zostać Hokage. To był dla nie swego rodzaju cios nie do opisania. 
Sasuke spojrzał na przyjaciela. Jak tylko przyszedł do niego miał taką minę. Smutną, przygnębioną, a jednocześnie wściekłą. Coś go męczyło i wiedział, że jak go zapyta to mu nie powie ale nie mógł już tego znieść. Tej ciszy z jego strony.
Przewrócił oczami i położył mu rękę na ramieniu. 
Naruto czując ciężar na prawym ramieniu spojrzał do góry i dopiero teraz się zorientował, że on stoi przy nim od dłuższego czasu.
- Co jest? - Jak zawsze zapytał się obojętnie Uchiha ale w głowię się zastanawiał co go trapi. 
- Wiedziałem, że nie nadaję się na ojca ale i tak jestem szczęśliwy mając dzieci. Jednak.... jednak zbyt mało czasu im poświęciłem. Boruto myśli, że musi być Hokage bo ja i mój tata nimi jesteśmy, zaś Nejra chce nim zostać by ściągnąć ten ciężar z brata. Na dodatek Nejra jest ograniczona, a ja nie potrafię nic z tym zrobić, a Boruto próbuje ściągnąć na mnie swoją uwagę ale mam swoje obowiązki jako Hokage. 
Sasuke nie spodziewał się takich słów z jego strony ale nie okazał zaskoczenia. Jak sam o tym myślał to on w ogóle nie spędzał czasu ze swoimi dziećmi. 
- Co masz na myśli mówiąc, że Nejra jest ograniczona? - Trapiło go to już od pewnego czasu ale nie miał okazji zadać mu tego pytanie. 
Naruto posępniał. 
- Nejra ma w sobie część czakry Kuramy. Ma dziewięć ogonów, uszy, a ślady wąsików na policzkach i kły się wyostrzają. Nie potrafi kontrolować tej czakry przez co traci kontrole nad sobą i niczego nie pamięta potem. Musi być zawsze opanowana, skupiona i pozbawiona uczuć. Ja próbowałem jej pomóc ale przynosiły to inne skutki więc sama teraz trenuje by być silniejsza... - Zamilkł na chwili by nabrać powietrza i podjął dalszy ciąg: - .... jednak jak tak dalej pójdzie może stracić umiejętność manipulacji czakrą, a w najgorszym wypadku umrzeć. Jeśli nic z tym nie zrobi.. jeśli nie nauczy się kontrolować czakry Kuramy.... - Zagryzł mocniej zęby z wściekłości. - Nie chce jej stracić. Nie w taki sposób. Nie obwiniam Kuramy bo to nie jego winna ale denerwuje mnie moja bezsilność. - Wyciągnął otwartą dłoń przed siebie. - Czuje, że Ona ucieka mi między palcami, a ja nic z tym nie robię.. Ja nie mogę nawet  tym zrobić. - Zacisnął dłoń i tak ją trzymał w powietrzu. - Boję się, że w końcu ucieknie mi na dobre, że ją stracę. 
Opuścił bezsilnie dłoń na dół i zmrużył oczy. 
Uchiha był w szoku. Nie wiedział czegoś takiego od jej narodzin. Ba nawet się tym nie interesował. 
- Poszukam czegoś na ten temat. - Odezwał się pewnym głosem, a Naruto spojrzał na niego zdziwiony. - Jak coś zawsze mogę ją wziąć na trening i pilnować jej. - Blondyn parsknął śmiechem. 
- Uchiha wyciąga pomocną dłoń, a to dobre. - Śmiał się z niego, a Czarnowłosy się zirytował. 
- Pff... 
- No już, już. Nie obrażaj się o byle co. Z chęcią ją przyjmę ale wiesz, że nie zależy to ode mnie. 
- Wiem. Dlatego gdy przyjdzie odpowiedni czas zapytam ją osobiście. 
- Dziękuję. - Mruknął szczęśliwy Naruto. 
Wstał i obejrzał się za siebie. Był sam. Poczuł się trochę lepiej. W końcu wyrzucił z siebie to co gnębiło i tliło się w nim. Spojrzał na budynek w którym urzędował cały dzień i jak nie czasem noc. 
Na samą myśl, że musi tam spędzić całą noc i robić papierkową robotę zrobić głowa go bolała niemiłosiernie. 
- W końcu sam się na to pisałem. Hehehehehe........Za jakie grzechy. - Łzy leciały mu ciurkiem i załamany w końcu ruszył. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz